Czerwiec i lipiec były intensywnymi miesiącami.
Z początkiem wakacji miałam trochę stresów w pracy związanych z moim awansem zawodowym. W czerwcu przez tydzień gościłam u siebie siostrzenicę, przez co było trochę mniej czasu. Dodatkowo wpadło kilka wyjazdów, o których może wspomnę dwa słowa.
Przede wszystkim koncerty. Juwenalia rozpoczęły dobrą passę. Koncert O.S.T.R zaliczyłam aż trzy razy. Dwa razy Lublin i raz Gdynia. Jak możecie się domyślić Gdynia to oczywiście Opener. Nie miałam w planach uczestniczyć w tym festiwalu, wyjazd wypadł zupełnie spontanicznie. Jako, że nie mogłam trafić na koncerty Taco w Warszawie pojechałam za Nim aż nad morze. Muszę stwierdzić, że było warto. Aż wstyd się przyznać, ale to był mój pierwszy raz na Openerze, chociaż nie wydaje mi się, że ostatni. Klimat festiwalu bardzo mi podpasował. Mimo paskudnej pogody i ciągłego deszczu uśmiech nie znikał mi z twarzy, zapewne dzięki ekscytacji, że wreszcie uda mi być na koncercie tego zdolnego chłopaka ;) Koncerty ogólnie mają to do siebie, że dają niesamowitą energie i pozytywnego kopniaka dlatego jestem mega szczęśliwa, że udało mi się zaliczyć ich tyle w tak krótkim czasie. A to jeszcze nie koniec ;)
Dzięki Anecie z bloga Ideaforfashion, która też jest Wam zapewne dobrze znana z moich snapów mogłam się świetnie bawić na 10-leciu lubelskiego zespołu Chonabibe. Już niebawem czeka mnie powtórka z rozrywki, bo jedziemy z Anetą na ich festiwal w Opolu Lubelskim :D
Koncert O.S.T.R. w lubelskiej Radości też wypadł spontanicznie i przeszedł moje najmielsze oczekiwania. Kto mnie ogląda na instagramie i na snapie ten wie ;) Szalałam pod sceną niczym nastolatka, a po koncercie zbiłam przysłowiową piątkę z Adamem. A mówiąc ściślej zostałam wycałowana przez Ostrego po rękach ;) W życiu nie podejrzewałam, że to tak pozytywny i kochany człowiek. Zresztą kto był na Jego koncercie ten wie. Jeśli tylko będziecie mieć okazję idźcie na koncert O.S.T.R. bo warto :D
Ale nie samymi koncertami Zuza żyje ;) W tym czasie udało mi się trochę wypocząć i odstresować. Kilka dni spędziłam w przyjemniej miejscowości Uścimów niedaleko Lublina.
Zielono dookoła, las, jezioro, rowerki wodne, ogniska i chill na plaży z dobrą książką - żyć nie umierać ;)
Skusiłam się także na trochę adrenaliny w parku linowym. Jestem w szoku, że wlazłam na wysokość ok 6 metrów z moim gigantycznym lękiem wysokości i co więcej pokonałam całą trasę ;) Mega zabawa, polecam każdemu :D
Na koniec wspomnę o moim odkryciu miesiąca, tego lata i chyba nawet roku ;) A mowa tu o genialnych perfumach w których jestem zakochana od prawie dwóch miesięcy, a miłość ta nie słabnie. Perfumy z Zary - Accord No 3 Woody.
Dla jasności powiem, że dalej uwielbiam Acqua di Gioia Armaniego, absolutnie nie rezygnuję z tej wody. Szukałam jednak jakiegoś tańszego zamiennika do "oblewania się" nim na co dzień. A nie raz słyszałam o świetnej jakości perfum z Zary. Postanowiłam więc coś wypróbować, a Woody to był strzał w dziesiątkę!
Ale super, że przełamałaś strach. Człowiek ma mega satysfakcję, kiedy wygrywa walkę ze swoimi słabościami. Jestem z Ciebie dumna! Nooo... i do Festiwalu Chonabibe już tylko kilka dni :D Nie mogę się doczekać :*
OdpowiedzUsuńNo tak, zapewne pamiętasz jakiego miałam stracha na górze w CSK :P tez jestem z siebie dumna ;)
UsuńNiebawem będziemy szaleć pod sceną ;D
A zdradzisz gdzie pracujesz? Chociaż jaka branża? :)
OdpowiedzUsuń