Wreszcie długo wyczekiwany przez większość weekend majowy. Majówka kojarzy się raczej z błogim lenistwem przy napoju niskoalkoholowym, wygrzewaniem bladego lica w mocnych już promieniach słońca i totalnym relaksem. Powinniśmy martwić się jedynie tym, czy na pewno kupiliśmy wystarczająco węgla do grilla ;) Tegoroczny maj się zbuntował i nie chce nas rozpieszczać. Początek miesiąca, który teoretycznie powinien zwiastować wysokie temperatury i rychłe nadejście lata uraczył nas deszczem, wiatrem i chłodem. Mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie, jakoś do października albo listopada. O zgrozo.
Ale wiadomo, że nikt o zdrowych zmysłach nie podejrzewał, że tak to będzie wyglądało (albo miał ogromną nadzieję, że pogoda dopisze, planując urlop z półrocznym wyprzedzeniem ;-))
Uważam, że niezależnie od pogody kilka dni wolnych sprzyja podróżom, nawet tym małym.
W tym roku nie planowałam niczego szczególnego, ze względu na to, że we wtorek musiałam być w pracy. Zresztą pewne doświadczenia nauczyły mnie, żeby nie snuć nie wiadomo jakich planów, bo życie może je nieźle pokrzyżować.
Spontaniczny wypad do Sandomierza udał się jednak w 100%.
Pogoda może nie była najlepsza (chociaż przestało lać i nawet co jakiś czas nieśmiało wyglądało słońce), ale za to przez trzy dni mogłam odpocząć i spędzić czas z bliskimi. Rzadziej sięgałam po telefon, wolałam porozmawiać, pośmiać się, pobyć z nimi, tak po prostu.
Jak wiecie jestem rozdarta miedzy dwoma miastami, do tego ostatnio często bywam w Sandomierzu. Dużo czasu spędzam w podróży. Kiedy tak patrzę przez szybę samochodu i mijam nasze polskie, nierzadko piękne krajobrazy dopadają mnie różne myśli i refleksje. Mam wtedy czas, żeby się zatrzymać i pozastanawiać nad życiem, które niesamowicie szybko ucieka. Pojawiają się w nim różni ludzie. Myślimy, że ich znamy, że możemy zaufać, a później okazuje się, że to tylko nasze wyobrażenia i naiwność. Na szczęście mam przy sobie garstkę cudownych osób, które niezależnie co by się działo, będą przy mnie. Wiedziałam o tym od dawna, ale ostatnie wydarzenia
w moim życiu mocniej to uwidoczniły. Staram się doceniać to jeszcze bardziej.